Freud podjął problem ważności specyfiki postaw wobec seksu dla faz rozwoju człowieka, ale nie rozwinął koncepcji kumulowania się doświadczeń seksualnych w skali biografii człowieka, jako czynnika przekształcającego jego stosunek do rzeczywistości. Nie można negować znaczenia tych zagadnień, bo sprawą do dziś otwartą, a bardzo ważną, jest sposób, w jaki życie seksualne jest zasadą organizacji osobniczego doświadczenia- czy stałą? Czynności seksualne mają duży stopień złożoności (wielość elementów i wielość stosunków między elementami) i wiele działań symbolicznych dla wyrazu więzi. Jak więc należy ich uczyć, by stanowiły te satysfakcjonujące sytuacje? Wydaje się, że ten rodzaj czynności wymaga też z jednej strony coraz dłuższych odcinków czasu na uaktywnienie (co świadczyłoby o charakterze wyuczonym i rosnącej potrzebie uczenia się), z drugiej zaś uaktywnia się natychmiastowo, bezrefleksyjnie.

Kumulatywny charakter reakcji na wiele potrzeb, charakteryzujący seks ludzki, kryje w sobie niebezpieczeństwa pewnych przerostów. Wspomniany uprzednio E. Dupról (1969) mówi na przykład o charakterystycznym dla zachowań seksualnych dążeniu do mocy. Przerostem w tym dążeniu do mocy jest dążenie do dominacji bądź rezygnacja z mocy – uległość. Wydaje się, że współczesny model pary zawiera równoprawność mocy, i w tym tkwi siła jego atrakcyjności. Innym przerostem, nader często występującym, jest przerost miłości u jednego z partnerów. Norma etyki seksualnej nie może w tym zakresie zawierać nakazu czynienia „dobra” więcej niż etyka ogólna. Z tego punktu widzenia należy przypisać niebagatelne znaczenie normie etyki chrześcijańskiej o „miłowaniu bliźniego jak siebie samego”, ale nie więcej, co zdarza się we współczesnych układach małżeńskich i pozamałżeńskich i jest elementem demoralizacji jednego czy obojga partnerów, hamując rozwój ich osobowości.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *