Właściwie mało wiemy na temat powszechnych postaw wobec seksu w Polsce, chociaż od niedawna usiłuje się przełamać barierę milczenia wokół tego, co uważane bywa za wstydliwe i w jakiś sposób człowieka kompromituje, ewentualnie rzuca na niego podejrzenie o erotomanię. Przeszkadza temu niezwykle silna więź z tradycją, z przekonaniami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, mającymi u swych postaw: wiarę, praktyki religijne, pojęcie grzechu. Zapewne inaczej do tego zagadnienia ustosunkuje się starsze pokolenie, inaczej średnie, a inaczej to, które wchodzi dopiero w okres życia seksualnego. O tym, że problem ten istnieje, świadczą chociażby specjalne rubryki w magazynach społeczno-kulturalnych: Jak żyć, gdzie w większości poruszanych spraw konfliktowych podłożem jest życie seksualne.
W związku z utrwalaniem się przejmowanych bezkrytycznie z tradycji przekonań i wyobrażeń o seksie, stwierdzamy w tym zakresie zjawisko tzw. „podwójnych przekonań’1. Na przykład utrwalone zostaje „oficjalne” przekonanie, że seks związany jest z małżeństwem i ze stabilizacją, jaką ono niesie. Faktyczne natomiast poglądy na ten temat, wyrażane przez konkretnych ludzi, odbiegają od tego modelu, choć rzadko dochodzi do konfrontacji, utrudnionej przez fałszywą wstydli- wość i nawyk milczenia. Pod wpływem wieści z krajów wysoko rozwiniętych wkrada się przeświadczenie – a niemałą rolę odgrywa w tym sztuka – że seks może dostarczyć większych satysfakcji niż te, które osiąga się w małżeństwie, że może być bardziej atrakcyjny, że życie seksualne nie musi być związane z prokreacją. Konsekwencją jest nie tylko wspomniane zjawisko „przekonań podwójnych”, lecz i podwójne życie: to, czego nie wolno w małżeństwie, wolno poza nim, stosunki pozamałżeńskie stają się domeną atrakcji, są niejako wyzwolone z tradycyjnych przeświadczeń, obowiązujących w małżeństwie. Nie w pełni zdając sobie sprawę z działających tu mechanizmów, ludzie popadają jakże często w konflikty, popełniają zdrady, których nie mogą sobie nawzajem wybaczyć, małżeństwa ulegają rozbiciu po to, by następne związki uległy znów tym samym prawidłowościom rozpadu.
Dodaj komentarz